25.06.2015 r.
Chodzili tymi ulicami...
Przeglądając archiwum rodzinne w swej treści łączące się z lokalnym patriotyzmem, a tym samym z moim dziadkiem Władysławem Sikorskim, który od roku 1927 do 1945 był burmistrzem miasta Koniecpola, natknęłam się na wiele ciekawych materiałów. Postanowiłam je przekazać. Myślę, że pobudzą one myślenie o mieście, z którym związaliśmy swoje życie.
Osada Koniecpol nad Pilicą w pierwszych latach XX wieku należała do powiatu nowo-radomskiego guberni Piotrkowskiej. Koniecpol składał się jak gdyby z trzech części, tj. właściwego Koniecpola po lewej stronie Pilicy, a po drugiej stronie rzeki z przysiółka zwanego Komorą, na wprost droga prowadziła do wsi Chrząstów, należącej już do powiatu włoszczowskiego, guberni Kieleckiej.
Jak sama nazwa wskazuje miejscowość ta ściśle związana jest z postacią hetmana Koniecpolskiego. Ów wielki hetman koronny wzniósł piękny barokowy kościół, wewnątrz którego znajduje się jego wspaniały sarkofag, a następnie w pierwszej połowie XVII wieku dokończył budowę pałacu w Chrząstowie, rozpoczętą przez swego ojca wojewodę sieradzkiego Aleksandra.
Przebudowa pałacu chrząstowskiego w stylu barokowo-klasycystycznym została dokonana pod koniec XVIII wieku. W owym czasie Chrząstów należał już nie do Koniecpolskich lecz do Czapskich. Zapoczątkował tę przebudowę wojewoda malborski Michał Czapski. Już po nim rezydencja w Chrząstowie przeszła w ręce rodziny Potockich, w których posiadaniu znajdowała się do początku 1945 roku. Pierwszym Potockim w dziejach Chrząstowa był Aleksander, zięć Michała Czapskiego, minister policji Księstwa Warszawskiego, a ostatnim w 1945 roku Paweł Potocki. Po przebudowie XVIII-wieczny pałac w Chrząstowie przetrwał w postaci niezmienionej, aż do swego nieszczęsnego pożaru w 1945 roku. Odbudowany służył społeczeństwu jako Dom Kultury - Robotniczy Ośrodek Kultury, Sportu i Rekreacji, utrzymywany przez Urząd Miasta i Gminy, ale przed wszystkim przez zakłady pracy. W bieżącym roku przechodzi w prywatne ręce sprzedany przez wnuka hrabiego Potockiego.
Jak z powyższego wynika poza Pilicą, wspaniałym kościołem w Koniecpolu i stylowym pałacem w Chrząstowie, nic godnego uwagi wówczas nie było do odnotowania.
Kościół koniecpolski należał wówczas do diecezji Wrocławsko-Kujawskiej, ordynariuszem był w tym czasie ksiądz biskup Zdzikowiecki, a proboszczem w Koniecpolu ksiądz Mikołaj Lubowicki - w średnim wieku, szczupły, wysoki. Nabożeństwa odprawiał szybko, natomiast kazania przedłużał w nieskończoność, to też nic dziwnego, że nieraz strudzeni parafianie smacznie sobie pochrapywali.
Rynek niezabrukowany, nieoświetlony, otoczony parterowymi domkami, jedna tylko piętrowa kamieniczka, w której na górze urzędował pisarz gminny pan Piotr Turczyński, a na dole handlowała manufaktura pan Kern. W drugim domku z nadbudówką mieściła się apteka Pana Złockiego, a poniżej p. Bellona i obok sklep kolonialny p. Radlińskiego. Na oddzielnym czworoboku ulokowany był sklep wódczany prowadzony przez pana Adama Wojtakowicza.
U pana Gaszewskiego można było nabyć wieprzowinę i wyroby masarskie, a u pana Kaucza chleb i bułki.
Był mistrz szewski pan Margasiński, który mógł ponoć konkurować z modelami warszawskimi. Reszta różnorodnego handlu łącznie ze straganami mięsnymi usytuowanymi na środku rynku spoczywała w rękach starozakonnych. Do nich także należała łączność furmankowa z Koniecpol do Częstochowy. Było to 6 mil polskich lub 7 wiorst (około 51 km).
Była w Koniecpolu szkoła 3-oddziałowa, w której pan Medyński przekazywał wiedzę.
Za rynkiem w stronę Chrząstowa stała upiorna ruina piętrowa - spuścizna po szpitalu cholerycznym. Od rynku było jeszcze parę uliczek - najważniejsza prowadziła do fabryki miedzi. Wcześniej była tu gwoździarnia należąca do hrabiego Potockiego. Odkupił ją Żyd. Na tej ulicy rezydował cieszący się wielkim uznaniem pan doktór Ludwik Rathel, który w promieniu 3 mil w najrozmaitszych przypadkach niósł potrzebującym pomoc.
Druga ulica prowadziła do Urzędu Pocztowego. Naczelnikiem bym pan Paprocki. Do miejsca wiecznego spoczynku na miejscowym cmentarzu w podziemiach kaplicy składane były doczesne szczątki rodziny Potockich. Idąc na wprost od cmentarza droga prowadziła do młyna pana Pytlewskiego.
W roku 1910 uruchomiona została kolej Herby-Kielce, co stworzyło perspektywę rozwoju osady.
Po przejściu mostu drewnianego na Pilicy krótki odcinek drogi prowadzący do Chrząstowa nazywał się Komorą. W skład tej Komory wchodziło pięć domów. Dwa po prawej, a trzy po lewej stronie. Parterowe, wolnostojące z ogrodami, w głębi których od 1795 do 1809 roku mieściły się Urzędy Celne Austrii i Prus. Po dalszych operacjach strategicznych granica została zlikwidowana, a domy rozprzedane osobom chętnym.
Tuż przy moście był szlaban, a obok po prawej stronie drewniana budka z okienkiem, w której przebywał Żyd. Wyskakiwał pobierać ustaloną opłatę od każdej furmanki, a w zamian za to obowiązany był konserwować drewniany most na Pilicy.
Pierwszy dom po prawej stronie był własnością Żydówki zwanej Abramką. Był duży z dwoma frontowymi wejściami. Tu mieszkały ex obywatelki ziemskie z Wierusz-Kowalskich Łyczyńska (były to ciotki mojej babci Wandy Sikorskiej z domu Wierusz-Kowalskiej).
![]() |
1. Państwo Łyczyńscy.
W domu tym mieściły się w 2 częściach po 4 pokoje z kuchniami. Połowę zajmowała właścicielka. Pozwolę sobie nadmienić jako ciekawostkę, że zawsze, aż do wybuchu pierwszej wojny światowej dwa razy do roku w maju i w październiku sprowadzała z Warszawy kilka skrzynek dużych ozdobnych świec woskowych, ofiarując je po równej części Kościołowi Koniecpolskiemu i Kościołowi Chrząstowskiemu.
Drugie czteropokojowe mieszkanie zajmowała pani Stefania Neumanowa, wdowa po administratorze dóbr chrząstowskich, który podczas powodzi na wiosnę przejeżdżając przez most wpadł do Pilicy i nic dziwnego, że po tak wczesnej kąpieli zachorował na zapalenie płuc i przeniósł się do wieczności. Spoczywa na cmentarzu chrząstowskim, grób jego upamiętniony jest granitowym, czarnym pomnikiem.
![]() |
Ferdynand Neumann |
W trzecim domu mieszkali państwo Jaźwińscy. On po powrocie z przymusowej służby w wojsku carskim ulokowany został przez brata swego, proboszcza z pobliskiej parafii na Komorze, ale ponieważ lubił często zaglądać do karafki, żonie swej i sobie dużo kłopotów i scenek humorystycznych przysparzał. Mimo to cieszył się sympatią, bo w dzień Św. Walentego swego imiennika orkiestra strażacka wczesnym rankiem rozbrzmiewała ochoczo na jego ganku.
Czwarty dom należał do księdza unickiego Skalskiego (prawosławni na ziemiach polskich w wyniku Unii Brzeskiej w 1596 r. przeszli na katolicyzm z zachowaniem obrządku wschodniego) zwanym guwernerem pana hrabiego Henryka Potockiego. Później ksiądz Skalski przeniósł się na stałe wraz z żoną do Warszawy, a Komorę odwiedzał tylko czasami, gdzie w 3-pokojowym mieszkaniu pozostawił siostrę swą pannę Antoninę.
W drugiej połowie tego domu mieszkała nauczycielka (bez uprawnień rządowych) panna Wanda Juszkiewicz. Dużo rodziców uważało, że ich dzieci u niej właśnie powinny pierwszą wiedzę zdobywać, to też nic dziwnego, że kilka pokoleń przez jej komplety się przewinęło. Dom pani Antoniny Skalskiej latem bardzo się ożywiał, gdy przyjeżdżała na letnisko z Warszawy pani Władysława Wojno, (zdjęcie nr 2) wnuczka państwa Genellich, a wdowa po Ludwiku Wojno, inżynierze, naczelniku linii warszawsko-wiedeńskiej, założycielu szkoły kolejowej w Warszawie z córką Zofią, późniejszą znaną okulistką, synem Tadeuszem, późniejszym długoletnim profesorem Politechniki Warszawskiej i Kazimierzem, późniejszym dyrektorem departamentu w Ministerstwie Rolnictwa w Warszawie (zdjęcie nr 3).
![]() |
2. Pani Wojno, wnuczka państwa Genellich.
![]() |
3. Moi dziadkowie z najstarszą córką Janiną i najmłodszym synem Stanisławem oraz synem państwa Wojno - Tadeuszem.
Druga strona Komory, począwszy od samej Pilicy z długim przydrożnym polem i domem w ogrodzie należała do państwa Genellich - on podczas powstania w 1863 roku zginął tragicznie w obronie sąsiada, pochowany został na cmentarzu koniecpolskim. Pozostała po nim wdowa z córką Marią Sawicką (matką pani Władysławy Wojno) i synami: Karolem Genellim, długoletnim administratorem dóbr rodzinnych Rzuców (ziemia radomska) i Albinem Genellim, ojcem sześciu córek i syna Stefana. Dwie z jego córek to Mokiejewskie, trzecia o nieznanym nazwisku, czwarta Gerlachowa, piąta Rakowska, szósta Leokadia Kiedrzyńska - to moja prababka pochowana na cmentarzu chrząstowskim wraz z młodo zmarłym Romualdem.
![]() |
![]() |
Dzięki mojej przyrodniej siostrze Halinie Dyatyńskiej, która dzieli ze mną zainteresowania miastem i rodami wywodzącymi się z Koniecpola, a szczególnie dzięki mojejmu synowi Mirosławowi Fejklowiczowi, który jest miłośnikiem Koniecpola, grób ten został uporządkowany i wygląda obecnie jak na załączonych zdjęciach.
Rodzina Genellich wywodzi się od swego przodka, który w XVII wieku jako mistrz snycerski sprowadzony został w Włoch celem upiększenia wnętrz kościoła koniecpolskiego. Dzieci i wnukowie rozstawnymi końmi odbywali częste podróże z Rzucowa do Koniecpola. Po śmierci pani Genellowej posesja przeszła w ręce Tymowskich. Były to dwie siostry, starsze panny: Adela i Karolina.
Po rodzinie Genellich pozostał na koniecpolskim cmentarzu przepiękny nagrobek. Wykonany z ogromną precyzją żeliwny odlew. Czas jednak zrobił swoje, metal także ulega zniszczeniu. Około 13-14 lat temu za bytności księdza Bodziocha w parafii św. Trójcy nagrobek został poddany częściowej odnowie. Dziś wygląda tak jak na załączonych zdjęciach.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Następny dom należał do innej nauczycielki, też ponoć bez uprawnień i nie cieszącej się taką reklamą jak panna Wanda Juszkiewicz.
Ostatni dom należał do jakiegoś Wąsowskiego bez bliżej znanego rodowodu. I na tym się zakończyła historia całej Komory. Dalej droga prowadziła do Pałacu. Na zakręcie przed mostkiem stała kapliczka, wewnątrz której znajdowała się figura Św. Jana. W tym miejscu ponoć straszyło. Przy okazji należy nadmienić, że w tamtejszych czasach najulubieńszym tematem były opowiadania o duchach.
Chrząstów. W nim stylowy pałac hrabstwa Potockich. W sąsiedztwie kościółek nieduży. Proboszczem był wyjątkowo świątobliwy staruszek - ksiądz Długoszowski. W przeciwieństwie do księdza Lubowieckiego kazania prawił krótko, a na mszę świętą trzykrotną ilość czasu zużywał.
Była szkółka wiejska, w której pan Kuczyński nauczał oraz niewielka ochronka na koszt pałacu utrzymywana. Urzędował też pisarz gminny pan Kwiekowski, który własnym ekwipażem po Chrząstowie ujeżdżał.
Godny prawdziwego szacunku był administracji dóbr chrząstowskich kasjer Giraud, z pochodzenia Francuz, któremu hrabiostwo Potoccy w dowód wielkiego uznania na cmentarzu chrząstowskim pomnik wystawili. Znajdziecie go Państwo jako pierwszy w głównej alejce, po jej prawej stronie.
![]() |
![]() |
Hrabia Henryk Potocki, trochę polityk, podczas zaboru był posłem do dumy carskiej, trochę podróżnik, trochę literat (zdj. nr 4). Zbyt mało doglądał swego majątku, popadł w długi hipoteczne, po długiej tułaczce zmarł w roku 1958 roku w Paryżu. Jego najstarszy syn Paweł chciał uzdrowić gospodarkę, ale zabrakło czasu. Nadszedł rok 1945 i wszelkie zamiary spełzły na niczym.
![]() |
4. Hrabia Henryk Potocki.
Zapewniam Państwa, że wszystkie wymienione tu osoby chodziły tymi drogami, ulicami, mimo innych nazw, pracowały, cieszyły się i martwiły. Planowały, myślały o dniach i latach następnych, podobnie jak my dziś. Myślę, że warto o Nich wspominać, oni już nie żyjąc, wiele nas uczą.
Proszę Państwa, zaglądnijcie do Swoich szuflad - tam są zdjęcia, notatki, życiorysy, pokażmy ludzi śladami których wędrujemy.
Szanowni Państwo na naszych cmentarzach, przy ul. Mickiewicza i Szkolnej, jest wiele starych pomników, może nie są one tak piękne jak te na Warszawskich Powązkach, ale są nam bliższe. Większość z nich nadgryzł ząb czasu, by się nie rozpadły wymagają konserwacji, remonu. Nie możemy pozwolić by porosły zapomnieniem. Musimy się zaangażować. Gdybyśmy poddali renowacji choć jeden pomnik w roku świadczyłoby to pozytywnie o naszym przywiązaniu do miasta, jego historii i ludzi którzy ją tworzyli. Myślę, że KU PAMIĘCI naprawdę warto zorganizować np. kwestę w Święto Zmarłych na renowację starych pomników! Co Państwo o tym sądzicie?
Danuta Zawadzka