22.06.2007 r.
Złoty Jubileusz Liceum Ogólnokształącego w Koniecpolu
![]() |
50 lat Liceum Ogólnokształcącego w Koniecpolu.
16 czerwca w naszym mieście wiele się działo, a to z powodu pięknego jubileuszu, który obchodziła szkoła do której miałam przyjemność uczęszczać dawno, dawno temu.
Uroczystości rozpoczęły się Mszą świętą w naszym pięknym, zabytkowym kościele p.w. Trójcy Świętej. Wnętrze kościoła prezentuje się wspaniale a to za przyczyną księdza proboszcza Cz. Bodziocha, który bardzo stara się o wykonywanie niezbędnych prac konserwatorskich . Mam nadzieje, że absolwenci, szczególnie ci którzy przybyli z bardzo daleka docenili urok tej świątyni.
Po kościele pierwsze spotkania, powitania, okrzyki: ach i och. Ja niestety nie miałam się z kim witać. Myślę sobie: może w szkole?.
Przejazd autobusem lub pojazdem własnym do nowej, pięknej szkoły przy ulicy Armii Krajowej. Osobiście wolałabym spotkanie w starej "budzie".
Na miejscu w holu trzeba było się zarejestrować, odebrać przygotowane prezenty oraz niebieskie kartki żywnościowe (nie do przejedzenia zresztą). Później zwiedzanie szkoły
( jak już wspominałam jest wspaniała). Na olbrzymiej sali gimnastycznej- cześć oficjalna.
Jak zwykle: przemówienia, wystąpienia, podziękowania, kwiaty.
Na koniec występy koniecpolskiej, wspaniałej młodzieży. Wszyscy młodzi ludzie zasługują na pochwałę, a ze już zapomniałam imiona swoich byłych wychowanków nie wymienię żadnego.
Po części oficjalnej spotkanie w klasach, a że nie spotkałam pod kościołem ani na sali żadnego znajomego z klasy miałam jeszcze nadzieję odnaleźć kogoś w klasie. Niestety byłam sama, ale za to zostałam "adoptowana" przez klasę Pani profesor Elżbiety Pietkiewicz i Marii Gurtman.
Było szalenie miło, serdecznie, przyjemnie, fantastycznie i śmiesznie. Szczególnie wtedy gdy Pani profesor M. Gurtman wyciągnęła stare, dwudziestokilkuletnie "wypociny" swojej klasy i
" zeszyt uwag".
Zapamiętałam Panią Marię jako osobę bardzo miłą, ciepłą, życzliwą, serdeczną i taką jest do tej pory. W polskiej szkole potrzeba właśnie takich nauczycieli.
Podczas rozmów ożyły wspomnienia, wypominki, nie załatwione sprawy sprzed 20 i więcej lat. Nawet nie spostrzegłam kiedy minęła godzina 17. W klasie na stołach zostawiliśmy prawie nie ruszone: wędliny, sałatki, pyszne ciasta, napoje, soki itp, o które martwili się " nie przybyli a zaproszeni goście". Było tego tyle, że nie sposób było wszystkiego przejeść.
Kelnerzy - uczniowie szkoły: Kamila i Paweł, spełniali nasze każde życzenie. Kawa i herbata lały się litrami.
Podziwiam organizatorów tej wspaniałej imprezy i w imieniu wszystkich uczestników serdecznie Im dziękuję.
Było super! Niech wszyscy ci, którzy nie zdecydowali się w niej uczestniczyć- żałują.
No przynajmniej ci z mojej klasy.
Po 17. wszyscy przenieśli się do parku przy dawnym Pałacu Potockich. W tej pięknej scenerii odbywały się dalsze, mniej oficjalne obchody. Piwo to był bardzo popularny trunek a pod "muszlą" w tym dniu królowały absolwentki no i kilku absolwentów.
Po 21 byłam już wykończona dwunastogodzinną imprezą i po interwencji mojej dorosłej córki zdecydowałam się wrócić do domu. Nie pamiętam kiedy zasnęłam a rano, kiedy wstałam z zadowoleniem stwierdziłam, że godnie reprezentowałam rocznik 83 na
50 - leciu mojej szkoły.
Absolwentka.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |